Cześć!
Dzieciaki masowo zakładają blogi, część z nich od pierwszego dnia bawi się w obs/obs by w jak najkrótszym czasie nabić sobie jak największą liczbę obserwatorów. Wszystko po to, by po miesiącu istnienia bloga porozsyłać maile do firm, głównie odzieżowych, w celu nawiązania "współpracy". W końcu darmowe ciuszki są nie do pogardzenia, prawda?
Nie, żebym coś miała przeciwko nawiązywaniu współprac czy zarabianiu na blogu. Jeżeli blog jest popularny, a jego autor rzeczywiście przykłada się do pisania postów, które są rzetelne i ciekawe, to czemu nie miałby sobie w jakiś sposób rekompensować czasu poświęcanego na blogową działalność.
Wszystko zależy od tego, czy bloger podchodzi z głową do współprac, czy nie zaczyna traktować bloga jak śmietnika, do którego można wrzucić wszystko. Gdy widzę bloga na którym jest milion banerków informujących o współpracach, z całym przekrojem rozmaitych firm to już wiem, że nie mam co liczyć na ciekawe informacje. Parę razy przeglądnęłam z czystej ciekawości takie blogi, wszystko zawsze było "super" i "godne polecenia". Podejrzane, prawda?
Nie mam nic przeciwko gdy poczytna blogerka modowa współpracuje z firmą odzieżową, w końcu jedno z drugim idzie w parze. Jeśli do tego kliki są zbierane w sposób niewymuszony, to wszystko jest ok. Inaczej jeśli w taką współpracę zaczyna bawić się blogerka stricte urodowa, nie jest to wtedy dla mnie w żaden sposób wiarygodne. U takiej blogerki liczę na OBIEKTYWNE opinie o stosowanych kosmetykach, nie wnikam już nawet czy kupiła je sama, czy dostała ze współpracy.
Niech każdy trzyma się swojej "działki", niech na grupach nie pojawiają się prośby o kliki, a wtedy wszystko gra, w końcu bloger też człowiek i jeść musi, ale jeśli już decyduje się na współpracę - niech to robi z rozsądkiem, z poszanowaniem swoich (prawdziwych!) czytelników.
A Wy, co sądzicie o współpracach i "współpracach"?
Pozdrawiam,
Fioletowa
Dzieciaki masowo zakładają blogi, część z nich od pierwszego dnia bawi się w obs/obs by w jak najkrótszym czasie nabić sobie jak największą liczbę obserwatorów. Wszystko po to, by po miesiącu istnienia bloga porozsyłać maile do firm, głównie odzieżowych, w celu nawiązania "współpracy". W końcu darmowe ciuszki są nie do pogardzenia, prawda?
Nie, żebym coś miała przeciwko nawiązywaniu współprac czy zarabianiu na blogu. Jeżeli blog jest popularny, a jego autor rzeczywiście przykłada się do pisania postów, które są rzetelne i ciekawe, to czemu nie miałby sobie w jakiś sposób rekompensować czasu poświęcanego na blogową działalność.
Wszystko zależy od tego, czy bloger podchodzi z głową do współprac, czy nie zaczyna traktować bloga jak śmietnika, do którego można wrzucić wszystko. Gdy widzę bloga na którym jest milion banerków informujących o współpracach, z całym przekrojem rozmaitych firm to już wiem, że nie mam co liczyć na ciekawe informacje. Parę razy przeglądnęłam z czystej ciekawości takie blogi, wszystko zawsze było "super" i "godne polecenia". Podejrzane, prawda?
Nie mam nic przeciwko gdy poczytna blogerka modowa współpracuje z firmą odzieżową, w końcu jedno z drugim idzie w parze. Jeśli do tego kliki są zbierane w sposób niewymuszony, to wszystko jest ok. Inaczej jeśli w taką współpracę zaczyna bawić się blogerka stricte urodowa, nie jest to wtedy dla mnie w żaden sposób wiarygodne. U takiej blogerki liczę na OBIEKTYWNE opinie o stosowanych kosmetykach, nie wnikam już nawet czy kupiła je sama, czy dostała ze współpracy.
Niech każdy trzyma się swojej "działki", niech na grupach nie pojawiają się prośby o kliki, a wtedy wszystko gra, w końcu bloger też człowiek i jeść musi, ale jeśli już decyduje się na współpracę - niech to robi z rozsądkiem, z poszanowaniem swoich (prawdziwych!) czytelników.
A Wy, co sądzicie o współpracach i "współpracach"?
Pozdrawiam,
Fioletowa